POZNAŃ
Miasto piękne tak dawniej jak dziś
Tu się przyjeżdżało na chwileczkę z kimś
By zjeść schabowego i napić się piwa
Ktoś by mi powiedział że się głowa kiwa
Od piwa a od wódki rozum krótki
Lepiej by się napić wina bo to lepsza medycyna …
Po latach u dyrektora na Wojska Polskiego
Żeśmy z Kazkiem zamieszkali a w niedzielę
U Jana Vianeya i Ojca Pio kazania żeśmy gadali
I oczywiście piosenki i pieśniczki żeśmy śpiewali
Ludzie słuchali jak zawsze z uwagą żeby im nie uszło
Trzej Królowie jadą złoto mirrę kładą hej kolęda kolęda …
Mali ministranci co do kolędy mnie namawiali u Ojca Pio
Łzy na policzkach kobiet i „Józef i Maria”... kołysanka …
I „Mały Anioł” zleciał z nieba po cichu na dwie gitary
A pan „Futrzak” jak dawniej zamyślony w piosence
I jeszcze „Anioł z brodą” dołączył do chóru
Wraz z młodzieżom co jeszcze w wojsku nie była …
Nowy garnitur i marynarkę nową dostałem w prezencie
Co bym nie musiał zakładać znoszonego płaszcza po „Kloszardzie”
Don Roberto zawsze uśmiechnięty i wiosnę z kwiatami wspominał
Proboszcz Bogdan w okularach na nas spozierał
I talentu dolewał w kryształowe kieliszki na kolacji smacznej
Andrzej też Proboszcz świątynię buduje bo lud się nie mieści
W kapliczce przydrożnej …
Imieniny były dyrektora jeszcze i „Pluriomos Annos” chór męski zaśpiewał
Poeci dotknęli strun przeszłość przywołali z Lądu i Winograd
I z miasta Piły jeszcze to nic że o tym nie pisali „Wieszcze”
Miło było spotkać twarze sprzed lat i nacieszyć się razem choć na małą chwilkę
Spotkania co przychodzą same … i jak tu nie pisać wierszy ???
Tym których spotkałem po latach …
Don Giuseppe Ślazyk Poznań – Sołacz styczeń 2012