WIGILIA 2008

 

W Leofreni się zdarzyła staropolska wigilia

Ewa i Janusz do mnie zawitali i kuchnię z Polski przywołali

Z białym obrusem opłatkiem i siankiem z polskich łąk

Kandelabr  na stole i płonąca świeca

Gęś pieczona i pierogi

Kot łaszący się u drzwi domu

No bo w wilię cuda ponoć się zdarzają…

 

Nawet Kuba żółw gadał ludzkim głosem

I ogień w kominku

Pasterka jak za czasów mamy

I po niej poczęstunek pachnącymi dymem kiełbaskami

Dla tych co na pasterce śpiewali wraz z aniołami

Wierzących i nie wierzących Jezus się narodził

I sam nie wiem z czego nas wyswobodził…

 

I dalej kolędy żeśmy śpiewali

I człowiek orkiestra z harmonijką w dłoni

I gitara łkała jakby pamiętała

Tylko dwie góralskie nuty

I Lulajże Jezuniu jak u Piotra w Krakowie

Nie w teatrze Stu…

 

Do Rzymu żeśmy zabłądzili na dach świata

I Piazza Navona i Jazz w barze brata

Fotki i wspomnienia z dawnych lat młodości

Jakież to jest miłe że ktoś w progach gości

Wtedy nie jesteś sam

I podziwiasz cud Miłości

Grób Karola od Wojtyłów żeśmy odwiedzili

I na jego grobie łezkę uronili

Taka to Wigilia w Leofreni była

Jak za dawnych czasów

Mama z nami była

A przez nią wiara w człowieka nam przybyła

 

 

Januszowi i Ewie Wójcik   02.I.2009